Trening – Na Dopingu czy Naturalnie ?

sterydy czy naturalność

Ta wojna trwa do dzisiaj. Na wstępie chce zaznaczyć, że będę występował w roli obserwatora neutralnego.

W życiu kieruje się raczej wolnym wyborem niż nakazywaniem lub udowadnianiem swojej racji.

Z czym kojarzy się Naturalne trenowanie (skupmy się na treningu siłowym)?

Często używane stwierdzenie “ja trenuję na sucho”. Naturalność kojarzy mi się , z czymś prawdziwym, czystym, z grą fer play.

Czy każdy powinien być naturalny? To zależy z której strony spojrzymy, jeżeli weźmiemy pod lupę sport zawodowy np. podnoszenie ciężarów to chciałoby się żeby walka była równa.

Są co prawda kontrole antydopingowe, ale daleko im do ideału.

Wejdźmy w buty “naturala” , który ciężko przygotowywał się do zawodów, pilnował jedzenia co do grama, trenował w najlepszym dla siebie modelu treningowym.

Często z treningu wychodził na czworaka, a jego ciało co trening pokonywało kolejne szczebelki swojej wytrzymałości.

Wycisnął wszystko ze swojej genetyki i pojechał na zawody w przeświadczeniu ze jest dobrze przygotowany.

Teraz wjedźmy w buty “gościa wspomagającego się środkami anabolicznymi”.

On robi dokładnie to samo co kolega wyżej, dieta dopięta na ostatni guzik. Trenował pod okiem najlepszego trenera w okolicy, który był zwolennikiem używania środków dopingujących.

Wmawiał swojemu podopiecznemu, że bez tego nie ma szans wejść na “pudło” na zawodach.

Przychodzi czas zawodów oboje startują w jednej kategorii wagowej. Natural jest pewny siebie bo wie ile pracy włożył w przygotowania.

Gość na środkach pręży się jak paw na scenie, wszystko w nim buzuje i myśli ze zmiecie konkurencje.

Zawody się zaczęły i nasi koledzy wyrywali sztangę raz po raz, o dziwo żaden  nie spalił żadnej próby.

Jakie było zdziwienie naturala, jak widział ze kolega po fachu na dopalaczu odjeżdża mu o 10 kg w każdej próbie bez widocznego wysiłku.

Kończy się na tym ze natural ląduje poza pudłem, a DOPALACZ zajmuje 2gie miejsce bo pierwsze zajął Extra dopalacz.

Po zawodach Naturalowi nie daje spokoju różnica w sile. Podchodzi do kolesia i pyta co takiego zrobił ze ma taka siłę i osiągnął taki wynik.

Na to gość odpowiada, dużo odżywek jem, dużo białka i jakoś idzie.

Znacie to z autopsji w podobnej formie?

Osoby wspomagające się bardzo rzadko przyznają się, że wbijają igłę. Skąd to się bierze?

Moim zdaniem, że słabości charakteru – bo gdyby mówili prawdę to już nie byliby tacy podziwiani a ich Ego bardzo by ucierpiało.

Wróćmy do naszych kolesi z zawodów.

Oczywiście “dopalacz” nie przyznał się do tego co brał, a wręcz wypierał się że to nieprawda.

A co się dzieje w głowie naturala, który widzi że odstaje od czołówki na kilometr?

Prawdopodobnie da sobie spokój z zawodowstwem albo wejdzie na drogę środków dopingujących.

Postawmy sprawę jasno, w sporcie zawodowym – praktycznie każdym, nie ma opcji, żeby doping nie istniał.

On zawsze był i będzie.

Wszystkie rekordy są tak wyśrubowane, że pobicie ich „naturalnie” graniczy z cudem, możesz zrobić to przede wszystkim nowoczesnymi środkami dopingującymi.

Oczywiście, doping w sam sobie nie jest ani zły, ani dobry – co więcej ilościach dozwolonych ma właściwości lecznicze.

Przyznać trzeba również, że doping to 10 -15 % zysku „mocy”.

Pod warunkiem, że zostaną zachowane inne ważne czynniki typu: dieta, ciężkie i mądre treningi, regeneracja, a także genetyka człowieka.

Teraz parę słów o amatorach. No właśnie po co „koksy” amatorom?

Tak naprawdę trzeba byłoby się ich zapytać. Jak wiadomo sterydy to leki, a te zawsze mają większe bądź mniejsze skutki uboczne.

Im większe dawki tym większe ryzyko, natomiast dawki z głową, wcale nie muszą być groźne.

Oczywiście w późniejszym wieku, po 50 roku życia, środki oparte na testosteronie dają dużo korzyści – szczególnie u facetów  – np. terapia testosteronem o ile ktoś odczuwa jego spadek.

10 lat temu, ale tak samo jest dzisiaj. Młodzi adepci siłowni chcą szybko efektów.

Nie patrzą jeszcze na to , co będzie za 5, 10 lat po prostu chcą nabrać masy mięśniowej tu i teraz.

Charakteryzuje ich brak cierpliwości, a ten sport tego wymaga w dużych ilościach.

Tak sobie myślę, że tego nie da się zahamować. Mówi ze się człowiek powinien się uczyć na cudzych błędach – kto tak robi? NIELICZNI

To że coś się powinno, a to co się robi to dwie różne planety.

Co z tego ze w obszarze zabudowanym można jechać 50km/h , jak i tak zdarzają się tacy co jeżdżą 100.

Zmierzam do tego, że taka już nasza natura.

Jak ktoś chce sięgnąć po doping to sięgnie, nie będzie słuchał, że np. ktoś tam z ul. Polipa 13 ma problem z nerkami po środku X.

Nie posłucha rodziców, bo dopóki nie sprawdzi na sobie to nie poprzestanie aż nie spróbuje.

Czy sterydy są złe ?

Nie są ani złe ani dobre. Jestem daleki od takich porównań. Życzyłbym sobie żeby osoby które chcą tego spróbować, były świadome jakie mogą być niefajne skutki po ich stosowaniu.

Jeżeli wiesz na co się piszesz, to proszę bardzo na zdrowie.

Dokładnie tak, jakby Ci elektryk powiedział – chłopie jeśli złapiesz za ten kabel goła ręką to śmierć na miejscu.

Jak myślisz złapie? Pewnie większość nie, ale 1 na 50 złapie po żeby sprawdzić czy mówi prawdę:)

Moje zdanie jest takie, jeśli chcesz wbijać środki to bądź świadomy skutków jakie mogą u Ciebie wystąpić  (wcale nie muszą) oraz rób to pod okiem kumatego lekarza.

Natomiast jeśli nie startujesz w żadnych zawodach siłowych itp. ,  jak dla mnie nie ma sensu zanieczyszczać swojego organizmu.

Wierz mi, “na czysto” naprawdę można zrobić mega formę, zarówno faceci jak i kobiety.

Podsumowując niech żyje SWIADOMY wolny wybór, a wtedy niech się dzieje co chce.

Nie pchajmy nosa w cudze sprawy, nie ma co krytykować, to ze ktoś wbija to jego sprawa. Jak zazdrościsz to wbijaj też – jaki problem.

Trzymam się tezy, miej swoje zasady, ale szanuj zasady innych (wiem że nie zawsze jest to łatwe:)